Czy to faktycznie przedmioty nas określają i fakt ich posiadania? Dlaczego pragniemy mieć więcej, większe, lepsze, wydajniejsze, efektywniejsze, głośniejsze, bardziej lśniące, bardziej bardziej i bardziej? Co nas napędza w tym konsumpcjonizmie? A może jesteśmy bardziej podatni na reklamę niż nam się wydaje?
Większość z nas deklaruje, że dzięki zakupom:
- czujemy się szczęśliwsi
- oszczędzamy kupując w czasie wyprzedaży lub promocji
- czujemy się bezpieczniejsi
- czujemy się piękniejszymi
- chcemy zaimponować znajomym
Konsumpcjonizm sprawia, że zaczynamy się otaczać coraz większą ilością rzeczy. Często użytych raz, a niejednokrotnie nawet nieodpakowanych. Poza jego czysto mierzalnymi skutkami, jak wydatki czy czas spędzony na zakupach, ma on również wymiar psychologiczny:
- to rzeczy panują nad nami
- czujemy podenerwowanie gdy nie wiemy w jakim miejscu daną rzecz odłożyliśmy
- spóźniamy się z racji wiecznych poszukiwań przedmiotów
- czujemy frustrację na myśl o przeładowanych półkach i braku wolnej przestrzeni dla nowych przedmiotów
- trudno nam odpocząć, bo nasze otoczenie jest przeładowane rzeczami, być może chaotyczne
„Im więcej wiesz, tym mniej potrzebujesz”. Zacznijmy od początku: o czym marzysz, jak się czujesz sama ze sobą, co Ci się w Tobie podoba a co uznajesz za wadę w Twoim rozumieniu, kim jesteś, kim chcesz być, jak chcesz żyć, jakie są Twoje zainteresowania, lubisz podróże? Im bardziej jesteśmy świadomi siebie i swoich potrzeb, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że rzeczy zrobią z nas swoich zakładników.