Decluttering – czym jest i jak może Ci pomóc?

Autor: Agnieszka
DECLUTTERING, w tłumaczeniu z języka angielskiego, oznacza ODGRACENIE domowej przestrzeni, a następnie uporządkowanie jej w funkcjonalny sposób. Odgracenie, czyli pozbycie się zbędnych rzeczy z naszych domów. Jakich? Przeterminowanych, niesprawnych i nienadających się do naprawy, zdekompletowanych, nieużywanych od miesięcy. Czyli czego się pozbywamy? Gratów?
Tłumaczenie wprost terminu „decluttering” oznaczałoby, że w naszych domach są same graty, czyli rzeczy nienadające się do użycia, posiadające wadę, która pozbywa je swojej funkcji. Co więc zrobić z przedmiotami, które są sprawne, ale od miesięcy czy lat zalegają zapomniane w naszych szafkach, szafach, komodach? Przetrzymywać dalej? Zgodnie z definicją wypadałoby je zostawić. Czy są gratami? Zdecydowanie nie! Jest to grupa przedmiotów nam zbędna, którą możemy sprzedać, oddać, wymienić. To jednak właśnie one zajmują miejsce w naszych domach, zaprzątają nasze myśli i dokładają nam zadań.
Czym więc dla mnie jest decluttering jeśli nie odgracaniem? W moim rozumieniu to usuwanie z naszego otoczenia nadmiaru przedmiotów, nie tylko gratów. Co do pewnych grup trudno dyskutować o ich losach – raczej nie będziemy się zastanawiać co zrobić z przeterminowanymi lekami, zepsutym tosterem czy pustymi pojemnikami po płynie do spryskiwaczy. W przypadku pozostałych przedmiotów, nie ma znaczenia czy są to rzeczy stare czy nowe, kolorowe czy stonowane, nowoczesne czy nie. Istotne jest co i dlaczego chcemy pozostawić w naszym domowym wnętrzu.
Dlaczego w naszych domach pojawia się ten ogrom przedmiotów:
Co by się stało, gdyby zachować tylko rzeczy, które sprawiają nam radość, w których czujemy się dobrze, które często używamy i lubimy? A pozbyć się tych, na które narzekamy, wywołują u nas smutek czy złość, nie odróżniają się od innych? Odczulibyśmy ich brak? Czy wręcz przeciwnie, poczulibyśmy uwolnienie od nadmiaru, który dodaje nam zadań, decyzji i obowiązków?
Choć możemy sobie nie zdawać z tego sprawy, uporządkowana, harmonijna i zorganizowana przestrzeń domowa wpływa na nasze samopoczucie i sposób funkcjonowania. Myśl, że ciągle mamy coś do zrobienia – posegregowania, przeorganizowania, wyszukania, jest męcząca. Żyjemy z nią dniami, tygodniami, czasem miesiącami. Zaczyna nas ona przytłaczać. W efekcie porządkowanie zaczynamy przekładać. Ilość rzeczy przetrzymywanych w naszych mieszkaniach zwiększa się, w przeciwieństwie do miejsca, którego nieubłaganie zaczyna brakować.
Bałagan, chaos i nadmiar przedmiotów w naszym otoczeniu:
„Nie mam czasu” – narzekamy. Nie zdajemy sobie sprawy, że często przyczyną naszego zmęczenia i przeciążenia obowiązkami jest właśnie bałagan. Bałagan, wysyłający nam komunikaty „Znów nie miałaś czasu na uporządkowanie”, „Spieszysz się i nie panujesz nad utrzymaniem porządku”, zaczyna wywoływać w nas poczucie winy i panować nad nami, wprowadzając chaos w naszej głowie.
Czy tego chcemy? Czy raczej zależy nam na postawieniu na wypoczynek, uważność, realizację pasji i marzeń, zrównoważone i niespieszne życie? Oczywiście cel porządkowania zależy od nas, jest on indywidualny i niepowtarzalny, warto, by był on spójny z nami – naszymi potrzebami, marzeniami czy stylem życia.
Porządek i dążenie do niego, choć ważne, nie są sensem naszego życia. Nie są też gwarancją i podstawą szczęśliwego życia. Niewątpliwie jednak przybliżają nas do sukcesu, sukcesu który każdy z nas definiuje sobie sam.

pODOBNE POSTY

Napisz komentarz